Wybaczcie mi za wczorajszy wpis. Miałam małego doła emocjonalnego, a po za tym pisałam to w nocy, a od zawsze wiadomo, że noc służy do przemyśleń nad własną marną egzystencją istnienia.
Spokojnie, tym razem nie pojawi się tutaj nic podobnego. Zamiast tego macie obiecany początek "Smoczych Sekretów". Oto on:
Kiedyś istniały. Kiedyś w nie wierzono. Kiedyś je czczono. Później o nich zapomniano.
Pojawiły się zaraz po dinozaurach i żyły aż do średniowiecza. Były najpotężniejszymi żyjącymi istotami w historii. Posiadały moc, której zwykły śmiertelnik nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić. Nikt nie jest wstanie jej sobie wyobrazić, a teraz są traktowane jako legendę. Olbrzymie gady ze szponami ostrymi jak brzytwa, twardymi łuskami i zębami, których lekkie draśnięcie wystarczy, żeby zabić. Smoki.
Jednak jest jedna legenda, która przetrwała aż po dziś dzień. Legenda, w którą wierzą Łowcy Smoków, organizacja, która przetrwała setki lat, a szczyci się zabijaniem smoków. Ich celem jest nie doprowadzenie do ponownej reinkarnacji smoczych potomków. Robią to od zawsze. Od czasów początku tej historii.
Kiedyś na ziemi istniały cztery smocze plemiona. Ogień. Woda. Powietrze. Ziemia. Żyły one w zgodzie, a nawet łączyły się tworząc nowe gatunki. Każde z nich było inne. Żyło w odmiennym środowisku. Miało inne moce. Jednak jedna rzecz je łączyła. Musiały być podporządkowane dwóm Najpotężniejszym. Światłu i ciemności. Yin Yang. Tworzą równowagę, dzięki czemu na świecie nie zapanował chaos.
Po śmierci każdego smoka odradza się kolejny, jednak w przypadku Najpotężniejszych rodzi się tylko jeden na sto lat. To bardzo utrudnia sprawę, ponieważ...
To tylko część legendy, która zdołała się zachować. Teraz i tak nikt już w to nie wierzy. W świecie pełnym technologii te stworzenia są uważane za mit, albo nawet bajkę, którą tylko straszy się niegrzeczne dzieci.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam to podoba :)
A jako taki mały dodatek macie tutaj takiego oto smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz